Witajcie,
Przepraszam za dwutygodniową ciszę, ostatnio tak dużo działo się w moim życiu, że fizycznie nie miałam czasu usiąść do napisania kolejnego posta. Jestem już z powrotem i mam nadzieję, że sytuacja się nieco uspokoi :)
Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie cykl postów o inteligencji finansowej. Sporo czytam na ten temat i mam kilka myśli, którymi chciałabym się podzielić.
Zacznę od postawienia Ci, drogi Czytelniku kilku pytań. Poświęć kilka chwil na przemyślenie poniższych zagadnień i odpowiedz sobie uczciwie.
1. Czy sądzisz, że możesz w ciągu najbliższych 3-5 lat potroić swoje obecne zarobki?
2. Czy wierzysz, że Twoje miesięczne zarobki mogą w pewnym momencie życia być liczone w kilkunastu/kilkudziesieciu tysiącach złotych?
3. Czy chciał(a)byś wygrać kilka milionów złotych na loterii? Czy odczuwasz w związku z tym jakiś lęk?
Bardzo jestem ciekawa Waszych odpowiedzi.
Jeżeli ktoś z Was przyznał sobie w duszy, że nie ma szans na zarabianie dużych pieniędzy, że w jego przypadku nie jest to możliwe, to owszem - macie rację - NIE JEST TO MOŻLIWE, jeśli nie zmienicie swojego myślenia.
Byłam kiedyś na świetnym spotkaniu na temat inteligencji finansowej. Prowadzący zadał pytanie o to, czy chcielibyśmy wygrać milion złotych. Kilka osób na sali nie podniosło ręki. Zapytane dlaczego, odpowiedziały, że nie wiedziałyby co zrobić z takimi pieniędzmi, że ich nie potrzebują, że bogactwo mogłoby je unieszczęśliwić.
I faktycznie - te osoby najprawdopodobniej nigdy nie będą bogate. Nie dopuszczają w swojej głowie myśli, że mogłyby mieć ogromny majątek. Nie chodzi o to, by teraz wizualizować miliony na koncie, ale niewątpliwie jeżeli chcemy być bogaci, nie możemy się tego bać, nie możemy pozwolić dziwnym stereotypom (bogaci są źli i zdemoralizowani, bogaci doszli do majątku przez oszustwa i wykorzystywanie innych, bogaci są chciwi, itd) zakorzenić się w naszym umyśle.
Przeczytałam ostatnio fantastyczną książkę T. Harv Ekera "Bogaty albo biedny. Po prostu różni mentalnie". Harv pisze, że każdy z nas jest w pewien sposób zaprogramowany w kwestii myślenia o pieniądzach. Zaprogramowany przez dom rodzinny, otoczenie, w którym się wychowywaliśmy. Udowadnia, że osoby, które źle myślą o bogactwie, nawet gdy dojdą w życiu do wielkich pieniędzy, na pewno szybko je stracą, gdyż są zaprogramowane na to, by tych pieniędzy nie mieć. Osoby, którym wmawiano, że pieniądz jest źródłem nieszczęścia, a bogaci to łajdacy, podświadomie pozbywają się pieniędzy i nie mogą osiągnąć niezależności finansowej.
Dalej, Harv pisze jednak, że można przeprogramować swoje myślenie na temat finansów (i podaje jak to zrobić). Udowadnia, że jeśli dopuścimy do swojej głowy myśl o tym, że możemy być bogaci i nie jest to nic złego, świat podsuwa nam okazje, byśmy naprawdę mogli się wzbogacić.
Faktycznie, sama mam w swoim otoczeniu kilka osób, które nakładają sobie ograniczenia. Nie raz słyszałam teksty w stylu "Mi wystarczy jak będę zarabiać kiedyś pięć tysięcy, nic wiecej nie potrzebuję" albo "Dla mnie milion z loterii byłyby niepotrzebnym kłopotem". Ok, rzeczony pan może kiedyś dojdzie do zarobków rzędu pięciu tysięcy, ale czy sięgnie po więcej? Jak go zapytałam czy sądzi, że może zarabiać 10 tysięcy, popatrzył z powątpiewaniem :)
Cóż, pięć tysięcy dziś to przyzwoita kwota i też bym chciała wkrótce tyle zarabiać, ale mam w życiu ambicje na więcej. Nie chcę byście pomyślili, że "odleciałam" i wizualizuję sobie miliony, które same spływają na moje konto. Nie, nic nie przyjdzie samo! Harv Eker podaje cały "program" na to, jak się wzbogacić. Mówi zarówno o ciężkiej pracy, nieustannym rozwoju, wychodzeniu ze swojej strefy komfortu. Mówi o tym, czym różnią się bogaci od biednych. Odpowiedź jest banalnie prosta - różnią się myśleniem!
A jak jest z Wami? Dopuszczacie do siebie myśl o bogactwie, czy jednak widzicie się na ciepłej i spokojnej, choć średnio płatnej posadce przez całe życie? Czy jesteście otwarci na coś więcej? Jeśli tak, polecam zacząć od tej książki.
Pozdrawiam,
Justyna
Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa wcale nie chcę być bogaty. Chcę być zdrowy i szczęśliwy, a więc też nie przejmować się pieniędzmi. A do tego nie potrzebuję być przecież bogaty. Wystarczy, że będę podnosić swoje dochody w większym stopniu, niż swoje wydatki :).
OdpowiedzUsuńNie potrzebuję domu w Kaliforni ani Rolls-Royce'a. Czy przez to nie będę nigdy bogaty? Być może, ale co z tego. Będę szczęśliwy :).
Cześć Piotrek,
UsuńJesteś właśnie klasycznym przykładem, który przeciwstawia sobie bogactwo i szczęście, myśląc kategoriami "albo albo". A tak naprawdę można mieć i jedno i drugie, być szczęśliwym i zdrowym i bogatym. Właśnie z myślenia, że bogactwo szczęścia nie daje zwykle bierze się rzeczywistość, w której pieniądze jakoś omijają daną osobę, a już na pewno nie realizuje ona w pełni tego, co mogłaby osiągnąć gdyby nie powstrzymywało jej negatywne myślenie o pieniądzach.
Oczywiście, że mogę podwoić i potroić swoje dochody :) przecież wszystko zalezy ode mnie :) Mogę rownież ograniczyć wydatki, co przełoży się na większe oszczędności :) Mogę wszystko :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBrawo dla tej Pani!!
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis... A ja: zarabiam dużo (wraz z mężem), ale już nie chcemy. Chcemy móc pracować mniej, mieć wolne weekendy, spać w nocy zamiast robić dodatkowe zlecenia "na wczoraj" i nie myśleć o pracy. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mieli na tyle odwagi, żeby powiedzieć klientom - nie.
OdpowiedzUsuń