środa, 18 stycznia 2017

FINANSOWE PODSUMOWANIE ROKU 2016

Cześć Kochani!

Dziękuję za Waszą cierpliwość - chwilę trwało aż sporządziłam podsumowanie roku 2016. Na szczęście jest już gotowe - zróbcie sobie kawę i zapraszam do lektury :)

No cóż, zacznę może od klasycznego podsumowania, takiego jak co miesiąc, tylko kwoty będą x12. Na końcu wpisu przeanalizuję moje postanowienia na 2016 i napiszę czy i w jakim stopniu udało mi się je zrealizować.

Dla tych, którzy zajrzeli po raz pierwszy: prezentowane niżej kwoty to zarobki i wydatki osoby przed 30-stką, pracującej na etacie w jednym z polskich miast, mieszkającej z koleżanką i okazyjnie wynajmującej mieszkanie, będącej w związku, posiadającej auto :)

Ciekawi Was, ile można zarobić w ciągu całego roku?


Jak widzicie, oprócz pensji z etatu, pojawiły się dodatkowe zlecenia, nie były to może kokosy, ale cieszę się, że spróbowałam czegoś więcej. Warte zauważenia są dochody z systemów partnerskich - niezła kwota niewielkim kosztem. Prezenty pieniężne dostawałam na urodziny, imieniny, święta, ale także bez okazji (w tych bez okazji przodowała Babcia). Cieszę się, że moje pieniądze nie leżały bezczynnie, ale "pracowały" (teraz już wiem, że mogły pracować więcej, ale w 2016 nie miałam wiedzy, którą mam dzisiaj i uważałam lokaty za jedyną opcję) - zarobiłam prawie 670 zł z odsetek. Majątek to może nie jest, ale pomyślcie, że ogromny procent Polaków trzyma swoje pieniądze na nieoprocentowanych ROR-ach!


Opłaty jakie ponosiłam w 2016 dały w sumie kwotę prawie 7 tysięcy złotych. Mieszkanie mimo wszystko wychodziło mi tanio. Uważam, że zmarnowałam mnóstwo pieniędzy płacąc abonament do T-Mobile (70 zł/m-c). Na szczęście od sierpnia jestem w nju mobile i obniżyłam rachunki o ponad 50%! 
Wydaje mi się, że prąd i gaz całkiem spoko, jak na sumę z całego roku w przeliczeniu na 1 osobę. 


W kategorii jedzenie suma końcowa nieco przeraża - okazuje się, że przejadłam w 2016 roku prawie 6,5 tysiąca złotych. O ile jeść trzeba i nie zamierzam oszczędzać na jedzeniu kosztem zdrowia, to taka kategoria słodyczy nieco kłuje w oczy i rodzi wyrzuty sumienia. Alkohol jako osobną podkategorię wydzieliłam gdzieś w trakcie roku, wcześniej wydatki na %% były ujęte w podkategorii jedzenie. Nie piję jednak dużo, więc kwota i tak nie byłaby wiele większa.


Wydałam ponad 2 tysiące na ubrania, co średnio miesięcznie daje kwotę prawie 190 zł. Uważam, że chemia i kosmetyki są na przyzwoitym poziomie, fryzjer bardzo nisko (głównie przez brak czasu), zdrowie na szczęście mi dopisywało i tylko okazyjnie musiałam kupować lekarstwa. Częściej wydawałam na suplementy uzupełniające dietę.


Pamiętacie mój wpis o tym, ile kosztuje roczne utrzymanie auta? On podsumowywał 12 pierwszych miesięcy posiadania samochodu, tutaj jest natomiast całkowity koszt poniesiony na auto w roku 2016. Kwota jest taka sobie - z jednej strony mogłabym mieć prawie 5 tysięcy więcej na koncie, ale z drugiej, stałabym na przystankach, dźwigała ciężkie siaty z zakupami na piechotę, cisnęła się w autobusach do rodziców (rzadko kiedy były miejsca siedzące), musiałabym za każdym razem fatygować mojego E. by do mnie przyjeżdżał, itp.

Tak naprawdę, decyzja o posiadaniu auta jest kwestią bardzo indywidualną. Ja osobiście przeżyłabym bez niego, choć zmarnowałabym dużo więcej czasu. Pomimo poniesionych wydatków, cieszę się, że stać mnie na ten komfort i że mogę sobie pozwolić na samochód. Choć jak widzicie, kosztów z tym związanych nie jest mało: ubezpieczenia, przeglądy, naprawy, opony, parkingi, drobiazgi takie jak wycieraczki, osłona na szybę i szereg innych potrzebnych przedmiotów. Myślałam, że wystarczy rozejrzeć się dookoła by uniknąć płatnych parkingów, ale często okazuje się to niemożliwe, zwłaszcza od chwili gdy w moim mieście rozszerzono strefę płatnego parkowania.

Kwota wydana na bilety PKP i autobusowe to w części koszty podróży służbowych, które zostały mi potem zwrócone przez pracodawcę. Spora jednak część tej kwoty to moje prywatne przejazdy po Polsce. Podobnie z komunikacją miejską - duża część to poruszanie się w ramach delegacji, ale nie raz jechałam transportem publicznym w swoim mieście :)

Przed nami kategoria Inne. O ile co miesiąc jakoś ona wyglądała, tak w podsumowaniu roku wygląda to jak worek ze wszystkim. Wiem, że nie wygląda to dobrze, ale nie chciałam już z tego powodu opóźniać publikacji. Dlatego uzbrojcie się w cierpliwość przy analizowaniu tej rozległej tabeli :)


Oczywiście to, co najbardziej się wyróżnia to Prezenty - ponad 5 tysięcy złotych... Dobrze jest zrobić sobie takie podsumowanie, bo to pokazuje skalę zjawiska. Okazuje się, że średnio miesięcznie wydawałam na prezenty nieco więcej, niż na mieszkanie. Zaraz za prezentami idą datki, czyli wsparcie różnych dzieł charytatywnych i kościelnych.

W podkategorii Wyjazdy prawie 1 tysiąc zł, ale to nie uwzględnia wakacji - na nie kwota poszła niestety z oszczędności. Tutaj zawarte są jakieś wyjazdy na weekend czy kilka dni. Przez cały rok gdzieś mi się zawieruszyły prawie 63 złote, a na reklamówki wydałam całe 2,64 zł. Nacięłam się też na opłaty bankowe, choć na szczęście niewielkie jak na 12 miesięcy :) Znacznie więcej na bankach zarobiłam!

Pewnie jesteście ogromnie ciekawi ile można zaoszczędzić w ciągu roku?


Mi udało się zaoszczędzić nieco ponad 17 tysięcy złotych. Jak widać, potencjał jest nawet większy, gdybym zredukowała niektóre wydatki, spokojnie osiągnęłabym pułap 20 tys. oszczędności. Wychodzę jednak z założenia, że trzeba mieć coś z życia, w przeciwnym razie łatwo stracić motywację do oszczędzania. Wychodzi na to, że średnie miesięczne oszczędności wynosiły 1434,49 zł, jednak najniższa kwota oszczędności to 425,89 zł (w styczniu), a najwyższa to 2352,38 zł (w październiku). Powiem Wam, że jestem zadowolona! 

Oszczędziłam 36,21% moich rocznych przychodów.

Całościowe podsumowanie prezentuje się następująco:


Dziękuję Wam za wsparcie, motywację, mnóstwo pozytywnych komentarzy. To bardzo dodaje energii i chęci do działania.

Zweryfikujmy teraz moje cele na 2016 rok.

 1. Zdobędę nowe kwalifikacje
Tutaj z czystym sumieniem mogę odhaczyć sukces :) Ukończyłam kurs rachunkowości oraz drugi, w nieco węższej specjalizacji, też z tematyki księgowo-podatkowej. Obydwa kursy bardzo dużo mi dały, gdziekolwiek się teraz nie obejrzę, wiedza księgowo-rachunkowa znajduje mnóstwo zastosowania w codziennym życiu (zwłaszcza podstawy, bo odchylenia od cen ewidencyjnych i wskaźnik narzutu odchyleń nieco mniej).


2. Ograniczę wydatki na słodycze i jedzenie na mieście
Cóż, jak pokazują liczby, w tym punkcie przegrałam z kretesem. O ile wyjść na miasto jakoś bardzo nie żałuję, bo trochę luksusu w życiu trzeba mieć, to słodycze są po prostu porażką, a ja w każdym miesiącu im ulegałam :/
Wiecie jednak, że nie w moim stylu jest płakanie nad rozlanym mlekiem, więc podnoszę głowę i idę dalej.


3. Zaoszczędzę 15 000 zł
Udało się i nie, choć szala zdecydowanie przechyla się w stronę sukcesu. Otóż odłożyłam w sumie 17 213,84 zł, co pokazało, że potrafię oszczędzać i przy względnie stałych dochodach będę w stanie szybko powiększać oszczędności. Jednak miałam w minionym roku takie wydatki, których nie pokryłam z bieżących środków, a sięgnęłam do oszczędności. Były to moje kursy (1580 zł) oraz wakacje (2350 zł), co zmniejszyło moje oszczędności o 3930 zł. Jak łatwo obliczyć, kończę rok z kwotą 12 283,84 .


4. Nie będę ruszać wypłaty przed rozpoczęciem nowego miesiąca
Pisałam Wam o moim brzydkim nawyku uszczypywania z wypłaty, która przyszła wcześniej, co kończyło się tym, że znaczynając nowy miesiąc już nie miałam części środków na niego przeznaczonych. Na szczęście udało mi się nad tym zapanować i w 2016 roku ani razu nie musiałam się w ten sposób ratować. Co by nie mówić, racjonalne planowanie i kontrolowanie budżetu bardzo pomaga!

Podsumowując, w 2016 roku działo się sporo, dużo nowych rzeczy się dowiedziałam i nauczyłam, ale czuję, że najlepsze jeszcze przede mną. Mam wrażenie, że rok 2017 będzie w moim życiu przełomowy :) Jest połowa stycznia, a ja mam w głowie tyle myśli i planów, że hej! Oczywiście będę się z Wami dzieliła tym, co u mnie słychać. Mam nadzieję, że oprócz oszczędzania wezmę się poważniej za inwestycje.

Zdradzę Wam, że dostałam również całkiem solidną podwyżkę, czekam z niecierpliwością, aż styczniowa wypłata zjawi się na moim koncie!

A jak Wam się udał poprzedni rok? Piszcie w komentarzach!



Gorące pozdrowienia,
Justyna

P.S. Niezmiennie zachęcam do śledzenia mojego fanpage'a na facebooku, a jeśli te treści są wartościowe, podaj je proszę dalej!


poniedziałek, 9 stycznia 2017

Podsumowanie grudnia 2016


Witam Was ciepło w ten zimowy wieczór i zapraszam na ostatnie już zaległe podsumowanie miesiąca. Jak mi poszło w grudniu? No cóż, nie ma się czym chwalić i sama nie jestem do końca zadowolona, ale obiecałam Wam pełną transparentność, więc pokażę wszystko tak, jak było.

Dochody całkiem całkiem...


Oprócz standardowego wynagrodzenia otrzymałam prawie 500 zł za zaległe nadgodziny (co jest u mnie rzadkością). 300 zł otrzymałam w formie prezentów świątecznych. W bardzo prosty sposób zarobiłam również 30 zł na promocjach bankowych: 10 zł w Inteligo za zrobienie 2 przelewów na telefon, oraz 20 zł w BZ WBK za płatności BLIKiem :) Niby tylko 3 dyszki, ale praktycznie żadnym kosztem.



Co mnie cieszy to to, że każdego miesiąca mam o kilka złotych więcej z tytułu odsetek. To w sumie logiczne, im więcej kapitału, tym większe zyski z jego lokowania, choć muszę przyznać, że większość dostępnych na rynku lokat (tych korzystniejszych) już wykorzystałam, teraz trzeba wykazać się pewną kreatywnością w szukaniu okazji :)

Opłaty w grudniu praktycznie za wszystko (poza wodą), na szczęście w rozsądnych kwotach.


Jestem zadowolona z wydatków na jedzenie, choć to chyba święta i wałówka od mamy obniżyły mi wydatki w tej kategorii :) 


W grudniu zaszalałam z ubraniami, ale doszłam do wniosku, że naprawdę stoję pod ścianą i naprawdę nie mam w co się ubrać :) Nie są to wymysły ale obiektywne stwierdzenie. Uzupełniłam zatem garderobę, do tego kupiłam sukienkę na wesele w styczniu. Chemia i kosmetyki na niskim poziomie.


W kategorii Auto niewiele się działo, najwięcej wydałam na paliwo. Żadnych dodatkowych wyjazdów PKP, więc i koszty w miarę. 


Ok, do tego etapu bylo całkiem w porządku, ale teraz czas na chwilę prawdy.

Na prezenty w grudniu wydałam astronomiczną kwotę 1414,50 PLN. Nie były to tylko prezenty świąteczne. Oprócz prezentów gwiazdkowych wypadły mi dwie imprezy urodzinowe koleżanek, jedne odwiedziny u noworodka (kupiłam dość drogi prezent, który miał być prezentem składkowym z drugą koleżanką, jednak ta finalnie nie przyszła), oprócz tego wsparłam akcję Szlachetna Paczka i kupiłam kwiaty dla odchodzącej z pracy koleżanki. 

Kategoria Datki to wsparcie różnych dzieł charytatywnych i kościelnych. Grudzień obfitował w akcje, które chciałam wspomóc i nie żałuję :)


Prawie 400 zł zainwestowałam w swój rozwój - szkolenie, które odbędzie się w styczniu, oraz jedno spotkanie o inwestowaniu, które już się odbyło i było niesamowicie inspirujące. Akurat na rozwój nie zamierzam szczędzić pieniędzy choć grudzień i tak był dość napięty. Jak na złość, do tego wszystkiego zepsuła mi się suszarka do włosów i musiałam pilnie kupić nową.


Ile wobec tego zaoszczędziłam pieniędzy? No cóż, to prawie najgorszy miesiąc pod względem oszczędności:


Jak dotąd, mniej zaoszczędziłam tylko w styczniu, choć jeśli brać pod uwagę stosunek przychodów do oszczędności, to w styczniu odłożyłam 14,58% swoich przychodów, a w grudniu 13,27%, co by oznaczało, że grudzień był pod tym względem najgorszy. Niemniej, nie mam w zwyczaju płakać nad rozlanym mlekiem, wolę się podnieść i zwiększyć starania w przyszłości.

Finalne podsumowanie grudnia wygląda następująco:


Dużo wydałam, niewiele oszczędziłam, jest sporo do poprawy na przyszłość. Cieszę się, że powoli wychodzę z zaległości blogowych, bo chcę do Was pisać już o bieżących sprawach. Wkrótce dodam podsumowanie minionego roku i przejrzę swoje postanowienia na 2016 :)

Na koniec mam do Was jedno ważne pytanie.
Czy te podsumowania miesiąca są dla Was użyteczne? Czy chcecie bym kontynuowała cykl w 2017?
Dajcie proszę znać jak to wygląda z Waszej perspektywy. Dziękuję za każdą uwagę.

Cudownego tygodnia pełnego radości i inspiracji!
Justyna

 P.S. Aby być na bieżąco, polub też mój fanpage na facebooku!

piątek, 6 stycznia 2017

Podsumowanie listopada 2016

Cześć Kochani!

Witam Was w nowym roku. Z dużym opóźnieniem publikuję podsumowanie listopada, niebawem pojawi się podsumowanie grudnia. Dopiero po nich będę publikowała wpisy dotyczące tego roku.



Zatem nie przedłużajmy :)
Dochody w listopadzie prezentowały się dość interesująco:


Oprócz wynagrodzenia z pracy wpadło mi kilkadziesiąt złotych z programów partnerskich, a także aż 400 zł od babci, które uratowały mój budżet.

Opłaty podwyższone o rachunek za wodę:


Jedzenie w miarę ok, jedynie na mieście podwyższone, gdyż w czasie długiego listopadowego weekendu wyjechaliśmy i żywiliśmy się poza domem.


W listopadzie kupiłam koszulę, baleriny do pracy, a także uzupełniłam kosmetyki. Dodatkowo, pierwszy raz w życiu pofarbowałam włosy (i ścięłam), stąd wyższa kwota za wizytę u fryzjera.


W sekcji Auto / Transport spora kwota to tankowanie oraz bilety PKP - wyjazd na długi weekend. Poza tym drobiazgi takie jak wymiana opon, osłona na szybę, myjnia czy parking.


Jedna z najdroższych kategorii zawiera m.in. nocleg podczas weekendowego wyjazdu, nocleg po weselu, prezent weselny dla znajomych, prezent urodzinowy dla koleżanki oraz część prezentów świątecznych, a także telefon, który byłam zmuszona w końcu zakupić.


Ile w takim razie udało mi się zaoszczędzić? W porównaniu do poprzednich miesięcy bardzo niewiele, ale jak porównam to do grudnia, to oszczędności listopadowe wydają się całkiem w porządku.


Podsumowanie końcowe nie wygląda może najlepiej, miałam bardziej owocne miesiące w 2016 roku, niemniej, miałam sporo wydatków, zwłaszcza wesele i telefon. Najważniejsze, że wciąż jestem na plus.


Postaram się w najbliższym czasie dodać posumowanie grudnia i zamknąć rok 2016 na blogu. Nie mogę się doczekać, aż opowiem Wam o tym, co się będzie działo w 2017!!!

Szczęśliwego nowego roku i do "usłyszenia" wkrótce.
Justyna

piątek, 30 grudnia 2016

Żyję, żyję - nie ogarniam, ale żyję :)

Witajcie Kochani!

Niestety, zaniedbałam ostatnio bloga, zarówno przez brak czasu, jak i trochę motywacji. Jestem w starsznym niedoczasie, zalegam Wam z podsumowaniem listopada, grudnia, nie mówiąc już o innych postach, które zaplanowałam, ale jakoś nie udało mi się ich ukończyć.

Teraz nie dam rady ich na szybko nadrobić, nie mam ku temu warunków :) Jednak liczę, że na początku stycznia nadrobię wszystko i zacznę z nową energią rok 2017. Ostatnio sporo się u mnie dzieje, i prywatnie i zawodowo, i w kwestii rozwoju osobistego / finansowego. Mam nadzieję, że będę mogła w przyszłym roku nieco więcej o tym napisać.

Chciałabym Wam życzyć by ten nowy rok przyniósł Wam wiele wspaniałych i radosnych wydarzeń, by był rokiem, w którym zapanujecie nad swoimi finansami, a jeśli już nad nimi panujecie, byście osiągnęli jeszcze wyższy poziom. By Wasze umiejętności w tej dziedzinie pomagały Wam we wszystkich innych aspektach życia. Przede wszystkim jednak życzę Wam, by 2017 przyniósł Wam radość i spełnienie.

Pozdrawiam ciepło i trzymam kciuki za wspaniały 2017!
Justyna


niedziela, 6 listopada 2016

Podsumowanie października 2016 [rekordowe oszczędności w miesiącu oszczędzania!]

Witajcie!

Jestem ogromnie ciekawa, jak Wam poszło w miesiącu oszczędzania :) Choć miesiąc ciągnął się straszliwie, u mnie było dość dobrze, oszczędności mam chyba najwyższe w historii tego bloga. Ale zanim przejdziemy do oszczędności, przyjrzyjmy się po kolei wszystkim kategoriom.

Najpierw dochody:


Wynagrodzenie na standardowym poziomie, znowu niezła sumka z systemów partnerskich, ostatnia już premia za polecenie konta Inteligo (może ktoś chce założyć teraz darmowe konto z mojego polecenia? Właśnie rusza nowa edycja!), a także przyzwoita kwota z odsetek :) Jest nieźle!

Opłaty w październiku bez większych odchyleń:


W listopadzie będzie wyżej, bo przyszło rozliczenie wody, październik natomiast dość spokojnie. Rachunek podstawowy za telefon to 33 zł, ale za 5 zł kupiłam jeszcze inną kartę SIM, której akurat potrzebowałam i która przyda mi się w przyszłości.


Jedzenie może się wydać dość wysoko, jednak w kilka październikowych weekendów miałam gości, co wiązało się z dużymi zakupami i gotowaniem. Obiecałam sobie zredukować środki na jedzenie na mieście i były one względnie niskie :) Ale udało mi się namówić mamę by do mnie przyjechała i poszłyśmy sobie na obiad z deserem za ok. 80 zł... Mama chciała mi oddawać pieniądze ale bez przesady, cieszę się, że mogłam ją ugościć, zwłaszcza, że nie bywa u mnie często.

Jako, że ze mnie słaby koneser alkoholu, wydatki w tej kategorii dotyczyły alkoholu, który kupowałam idąc do znajomych :)


Wydatki codzienne w miarę rozsądnie, kategoria "ubrania" to zakup rajstop. Nieco wyższe kosmetyki, bo w rossmannowej promocji kupiłam mój ulubiony tusz do rzęs za 30 zł, normalnie kosztuje ponad 60 :) Reszta to standardowe rzeczy takie jak pasta do zębów, płyn do demakijażu, itp.

Kategoria auto, w porównaniu do poprzedniego miesiąca, 3 razy niższa :) Na szczęście...


Zmieniłam co prawda taktykę i z pewnych przyczyn zamierzam utrzymywać pełny bak paliwa (dotąd raczej miałam go niewiele i tankowałam za 50 lub 100 zł jak już mi się włączała rezerwa). Teraz postaram się nie dopuszczać do rezerwy i mieć co najmniej pół zbiornika albo i więcej zawsze na stanie. W październiku więc tankowałam do pełna, a że paliwo ostatnio poszło w górę, to i wydatek wysoki.


W "innych" znów różnorodnie :) Zabrałam moją chrześnicę do Klubu Malucha, gdzie były baseny z piłeczkami i mnóstwo innych atrakcji dla dzieci. Zauważcie, że kategoria "prezenty i datki" dość niska jak na mnie. Miałam kilka drobnych okazji, na które kupowałam jedynie symboliczne upominki, wsparłam też jedno dzieło charytatywne. W listopadzie szykuje mi się wesele więc i wydatki w tej kategorii pójdą w górę.

Opłaty bankowe - może niewarte odnotowania, bo tylko 20 groszy, ale chciałam Wam pokazać, że i mi się zdarza. BZWBK naliczył mi opłatę za sms kod, mogę ich mieć 5 miesięcznie za darmo, a każdy kolejny kosztuje. Mi się akurat tak zdarzyło, że musiałam wysłać więcej przelewów, natomiast staram się unikać jakichkolwiek opłat bankowych. Wolę na bankach zarabiać, niż im płacić :)


OK, to ile udało mi się zaoszczędzić w tym miesiącu, okrzykniętym miesiącem oszczędzania? We wpisie na ten temat informowałam, że na samym początku odłożyłam 2000 zł i nie zamierzam ich ruszyć, chyba, że będzie to sprawa życia i śmierci.

Jako, że zarobiłam trochę dodatkowych pieniędzy, nie tylko udało mi się nie ruszyć tych 2 tysięcy złotych, ale też dołożyłam do nich ponad 350 zł :) Tak więc osiągnęłam chyba rekordową na tym blogu kwotę oszczędności:


Myślę, że to godny sposób uczczenia miesiąca oszczędzania! Niestety, z tego co widzę to ani w listopadzie ani w grudniu nie uda mi się zaoszczędzić nawet połowy tej kwoty, więc wynik październikowy cieszy tym bardziej :)

Podsumowanie końcowe wygląda tak:


Rewelacyjna sprawa z wydatkami sporo mniejszymi niż oszczędności :) Rzadko mi się to zdarza, dlatego tym bardziej jestem z tego dumna!

A co w październiku zrobiłam dla swoich finansów?

- Miałam rozmowę z szefem podsumowującą rok (dość wcześnie, ale u nas zazwyczaj w październiku się to odbywa). Na efekty muszę poczekać do stycznia, choć informację o ewentualnej podwyżce może dostanę w okolicy Świąt, ale rozmowa przebiegała bardzo obiecująco i mam nadzieję, że będę mogła się pochwalić podwyżką od stycznia.

- Założyłam nową lokatę na 3% w Idea Banku - co prawda tylko na miesiąc, ale to i tak lepiej, niż gdyby pieniądze miały leżeć na koncie oszczędnościowym 1,7%. 

- Starałam się zwracać uwagę na to, co kupuję, korzystać z promocji (ale z głową), zrobić zapasy tych produktów, które akurat były sporo przecenione a wiem, że za miesiąc-dwa mi się skończą.

- Zaplanowałam prezenty dla najbliższych :) Wiem już mniej więcej co kupić każdemu z nich, co na pewno ułatwi mi działanie w przedświątecznej gorączce i pozwoli racjonalnie wydać pieniądze!

- Poszłam na kolejny kurs z dziedziny, która mnie interesuje. Kwota pomniejszyła niestety moje oszczędności (dlatego nie jest ujęta w zestawieniu miesięcznym, pojawi się w rocznym), ale wiem, że inwestycja w siebie to najlepsza możliwa inwestycja, dlatego tym bardziej się cieszę!

Dajcie koniecznie znać jak Wam poszło w miesiącu oszczędzania!
Wszystkiego najlepszego w listopadzie :)

Justyna

P.S. Zapraszam na facebooka :) Będzie mi miło, gdy polajkujesz mój fanpage!

niedziela, 16 października 2016

Sposób #1 na dodatkowy zarobek: Tajemniczy Klient

Witajcie :)

Dziś postanowiłam opisać wam moje doświadczenia związane z byciem tajemniczym klientem. Jest to jeden ze sposobów na dorobienie dodatkowej gotówki, dostępny zwłaszcza dla osób z miast, jako że tam pojawia się najwięcej ofert.


Przyznam, że pieniądze były jednym z powodów, dla których zdecydowałam się na podjęcie zleceń jako TK, ale nie ukrywam, że to nie są jakieś oszałamiające kwoty i czasem w przeliczeniu na godziny poświęcone na wykonanie danego zlecenia, okazywały się one być na progu opłacalności. To, co mnie jednak bardzo interesowało to wiedza, którą zdobyłam przy okazji. Bycie TK dało mi możliwość poznania standardów obsługi różnych firm. Często dostawałam "podręczniki" (zazwyczaj kilkustronicowy dokument w pdf) obsługi klienta do przestudiowania przed badaniem.

Co mi to daje? Mnie ogólnie interesuje tematyka profesjonalnej obsługi klienta i fajnie zobaczyć, jakie procedury w tej materii mają duże firmy. Sama kiedyś pracowałam w obsłudze klienta i miałam mnóstwo procedur do przestrzegania (niestety, także bezsensownych). Wychodzę z założenia, że im większa wiedza i obycie, tym lepiej dla mnie. Postanowiłam więc z badań jako TK wycisnąć jak najwięcej dla siebie :)

Dla kogo jest ta praca?

Niewątpliwie dla osób bardzo spostrzegawczych, mających podzielną uwagę, potrafiących skupić się na kilku rzeczach na raz. Jako tajemniczy klient musisz w dość krótkim czasie zaobserwować wiele aspektów: czystość miejsca, strój pracownika, ekspozycję i jej zgodność z wytycznymi, musisz często zwrócić uwagę na zwrot grzecznościowy jakim pracownik cię wita/żegna, a także inne aspekty, podane w instrukcji do badania, specyficzne dla danego punktu usługowego (np. czy pracownik proponuje ci skorzystanie z dodatkowej oferty sklepu, zapisanie się do newslettera, itp).

Pamiętam jak pierwszy raz odwiedziłam restaurację szybkiej obsługi. Mimo największych starań nie zaobserwowałam, czy pracownice miały biżuterię i pomalowane paznokcie - a był to jeden z punktów w ankiecie. Wysłałam wówczas mojego chłopaka (był w pobliżu) by sprawdził to dla mnie. Każdy kolejny raz był już łatwiejszy.

Jakie są wymogi?

Zazwyczaj wymagane jest posiadanie internetu, by uzupełnić ankietę i przesłać ją firmie realizującej badanie. Zwykle wypełnia się ją w ciągu 24-48 godzin od momentu realizacji badania. Niektóre firmy wymagają, by tajemniczy klient posiadał dyktafon cyfrowy (albo telefon z funkcją nagrywania), a także aparat fotograficzny (ja zawsze robiłam fotki telefonem).

Z jakimi firmami współpracowałam?

Firm oferujących zlecenia jako TK jest mnóstwo. Ja przyjęłam zasadę, że korzystam z ofert tych, które płacą wynagrodzenie już za pierwsze badanie. Sporo firm wymaga jednak przeprowadzenia pierwszego testowego audytu, za który tajemniczy klient nie otrzymuje wynagrodzenia. Szkoda mi było na to czasu.

Współpracowałam z:
- International Service Check (link),
- GiG (link),
- siecią restauracji (z pewnych przyczyn nie podaję nazwy).

Dość ciekawe zlecenia miała również firma Daymaker (link), ale wymagali przeprowadzenia audytu testowego. Nie wykonałam go, ale na moją skrzynkę przychodziły informacje o badaniach w mojej okolicy - były bardzo interesujące.

Regularnie otrzymywałam maile z propozycją badań od firmy Kajary (link), jednak ani jedno badanie nie dotyczyło mojego miasta, zatem nie byłam w stanie przetestować współpracy z tą firmą.

Gdzie szukać ofert?

Możesz oczywiście skorzystać z linków powyżej. Ja większość zleceń znalazłam na olx. Polecam darmowe portale (olx, gumtree), ale zalecam również ostrożność! Na końcu tego posta napiszę o firmie, której należy się wystrzegać, a jej ogłoszenia są powszechnie dostępne.

Formalności

Kiedy nawiążesz współpracę z firmą badawczą, z dużym prawdopodobieństwem podpiszecie umowę, zapewne będzie to zlecenie albo umowa o dzieło. Nie każda firma to oferuje. W przypadku jednej z firm, dla której wykonywałam zlecenie, wszystkie formalności zastąpiła rejestracja w panelu, a ja jestem zobowiązana do samodzielnego odprowadzenia podatku.

Przygotowanie do badania

Kiedy masz za sobą formalności, dostaniesz informacje o badaniach do wykonania. Różne firmy w różny sposób o nich informują. Niektórzy dzwonią z propozycjami (jak GiG), inni piszą maile (ISC oraz sieć restauracji), a jeszcze inni udostępniają listę badań w panelu (Daymaker).

Kiedy zaakceptujesz udział w badaniu, ustalicie z koordynatorem datę wykonania badania. Potem zapewne otrzymasz materiały do przestudiowania i, zazwyczaj, wzór ankiety, którą należy wypełnić po audycie. To bardzo ważny punkt. Koniecznie dokładnie przeczytaj wszystkie materiały! Postaraj się zapamiętać aspekty, na które musisz zwrócić uwagę. Ja zastosowałam technikę, że skrótowe nazwy (np. strój, czystość, witryna, itp.) wypisywałam na małej karteczce i czytałam kilkakrotnie, a przed wejściem do sklepu (oczywiście tak, by personel tego nie widział) czytałam jeszcze raz, by lepiej zapamiętać.

Jeśli masz nagrać rozmowę, koniecznie sprawdź sprzęt. Upewnij się, że nie rozładuje ci się bateria w telefonie/dyktafonie, że masz miejsce w pamięci (często nawet na kilkadziesiąt minut nagrania). Wykonaj testowe nagranie by uniknąć stresu podczas wizyty w sklepie. Uwaga: włożenie sprzętu nagrywającego do kieszeni spodni powoduje fatalną jakość nagrania! Ja miałam torbę z kieszonką z boku i do niej właśnie wkładałam dyktafon. Najpierw testowo poszłam do sklepu osiedlowego, by się przekonać czy nagranie będzie słyszalne. Najgorsze co może być, to to, że po wizycie w danym sklepie rozmowa się nie nagrała, albo nie jesteś w stanie z niej nic usłyszeć.

I ostatnie, bardzo ważne: ułóż scenariusz rozmowy. Oczywiście nie całej, bardziej zastanów się, zakup jakiego produktu/usługi będziesz symulować (o ile nie jest to wyraźnie określone w ankiecie do badania). Wykonując audyt w salonie meblowym mogłam sama wybrać mebel, o który zapytałam. Warto to przemyśleć wcześniej by nie "miotać się" przed pracownikiem. Miej w zanadrzu opcję awaryjną, np. możesz zapytać o kanapę, ale przygotuj też scenariusz na wypadek, gdybyś poszukiwał stołu. W takich sprawach warto pomyśleć, co odpowiesz na pytania pracownika. Idąc dalej w temacie mebli: gdzie postawisz kanapę, jakie ma mieć mniej więcej wymiary, jaka jest kolorystyka pozostałych mebli, itp. Jeśli pracownik zobaczy, że nie umiesz odpowiedzieć na tak proste pytania, może się domyślić, że jesteś tajemniczym klientem.

Wizyta w punkcie usługowym

Jeżeli sprawdziłeś sprzęt i wiesz już, na co zwrócić uwagę, udaj się do sklepu. Staraj się być jak najbardziej naturalny, wczuj się w rolę. Przygotowanie scenariusza na pewno ci w tym pomoże. To mit, że tajemniczy klient jest agresywny, roszczeniowy, "testuje" cierpliwość pracownika, prowokując go i sprawdzając wiedzę na temat każdego rodzaju asortymentu. Nie chodzi o to, by pracownik domyślił się, że jesteś TK. Celem jest właśnie to, byś nie został rozpoznany. Zachowuj się jak standardowy klient :)

Jeśli nagrywasz, nie patrz na dyktafon, uważaj też, by pracownik tego nie zauważył. Czasem trzymanie telefonu w ręce podczas rozmowy może być podejrzliwe. Nigdy nie trzymaj w ręku ankiety czy wytycznych do badania! Staraj się wychwycić podczas rozmowy jak najwięcej punktów zawartych w ankiecie. Możliwe, że aby zrealizować niektóre z nich, będziesz musiał zadać jakieś pytanie czy zgłosić obiekcje, do których pracownik powinien się ustosunkować.

Ja obrałam taktykę, że tuż po wyjściu z miejsca badania idę w miejsce, gdzie pracownicy danego punktu nie są w stanie mnie zobaczyć (np. na inne piętro galerii handlowej) i na szybko, hasłowo wypełniam wydrukowaną wcześniej ankietę. Robię to po to, by nic mi nie umknęło.

Po badaniu

Zalecam, by ankietę (zazwyczaj w sposób elektroniczny) wypełnić jak najszybciej po badaniu. Wówczas jesteśmy na świeżo i pamiętamy najwięcej szczegółów. Jeśli musiałeś nagrywać rozmowę, niezbędne będzie załączenie pliku dźwiękowego na portal (w odpowiednim formacie, może być konieczne użycie internetowego konwertera). Dla mnie osobiście ankiety z nagraniami są pomocne, bo wiele rzeczy, których nie zapamiętałam, mogę wychwycić z nagrania, ale są też znacznie bardziej czasochłonne (ze względu na konieczność analizy nagrania).

Wypełnij ankietę wg instrukcji, załącz wymagane pliki (nagranie, zdjęcie produktu, zdjęcie paragonu, zdjęcie sklepu - w zależności od wytycznych). Im bardziej szczegółowo opiszesz swoją wizytę, tym większa szansa, że zostaną ci zlecone kolejne badania. Ja miałam tak z siecią restauracji, że pisałam w ankiecie nawet więcej, niż oni wymagali, by zobaczyli, że jestem dobrym obserwatorem. Dzięki temu dostawałam od nich kolejne zlecenia i byłam tam z sześć razy :)

Ile można zarobić?

Różnie. Stawki za badania, które ja realizowałam wahały się od 25 do 60 złotych brutto, w zależności od stopnia skomplikowania. Oczywiście im wyższa stawka, tym więcej czasu trzeba poświęcić. Najbardziej lubiłam wizyty w reatauracji szybkiej obsługi, co prawda płacili mi 20 zł netto, ale wizyta wraz z konsumpcją trwała max. 20 minut, ankieta była bardzo przystępna, a dodatkowo otrzymywałam smaczny posiłek gratis. Sam musisz zdecydować, czy dane badanie ci odpowiada. Ja na przykład wiem, że nigdy już nie pójdę do jednego ze sklepu, w którym byłam 3 razy, bo badania tam są niezwykle skomplikowane i czasochłonne (np. oprócz zakupu trzeba dokonać zwrotu towaru). Niemniej, uważam to za ciekawe doświadczenie.

Wpadki :)

Podczas jednej z wizyt w pewnym punkcie usługowym postanowiłam zaudytować jedną panią, które zachowanie mnie trochę zirytowało, bo pomimo, że długo kręciłam się po sklepie, nie podeszła do mnie, choć wg procedury powinna to zrobić w ciągu max. 3 minut. Trochę wymusiłam na niej kontakt (siadłam na przeciwko jej biurka i z uporem czekałam, aż podejdzie), a gdy podeszła do mnie, zorientowałam się, że znam skądś jej twarz. Nie mogłam przypomnieć sobie skąd. Wystarczył rzut oka na plakietkę z nazwiskiem i już wiedziałam - to daleka znajoma, z którą w czasach studenckich organizowałam pewną konferencję. Ups... :)

Starałam się wybrnąć z sytuacji i wycofać się, choć nie była to dla mnie komfortowa sprawa...



Uwaga, oszuści!

Oszuści, albo wyzyskiwacze... Na olx pełno jest ofert pewnej firmy, jej nazwy nie mogę podać z oczywistych względów, ale opiszę o co chodzi - strzeżcie się, jeśli kiedykolwiek na nich traficie. Otóż, firma poszukuje tajemniczych klientów/ankieterów. Najpierw zaproszą was na rozmowę kwalifikacyjną (co w przypadku zleceń TK jest niezwykle rzadkie), na której pokażą prezentację o tym, w jaki sposób będziecie zarabiać. Będziecie musieli na tzw. szkoleniu (to kolejna wizyta) założyć od 10 do 15 kont w różnych bankach, niby po to, żeby przetestować i ocenić proces zakładania konta, proces weryfikacji przez bank, wizytę kuriera i w końcu system transakcyjny banku. Hmm...

Po pierwsze, wszystkie konta będziecie musieli założyć na własne nazwisko (co pozbawi was statusu nowego klienta w wielu fajnych promocjach bankowych). Będziecie musieli umówić się z kurierem w celu podpisania umowy bankowej (tyle razy, ile kont założycie), a po jakimś czasie używania konta, pofatygować się do banków, by te konta pozamykać! Za tyle poświęconego czasu dostaniecie "oszałamiającą" stawkę 10 do max. 20 zł za jedną ankietę (czyli jedno konto).

10, albo w najbardziej optymistycznym wariancie 20 zł za to, że zakładasz konto na swoje dane, umawiasz się z kurierem, wypełniasz ankietę, a potem jeszcze lecisz do banku, by konto zamknąć. Dodam, że w niejednej promocji bankowej bez problemu możesz dostać 100 czy nawet więcej złotych za spełnienie prostych warunków. Zatem współpraca z tą firmą się w ogóle nie opłaca!

A na czym polega ich metoda zarabiania? To proste. Zakładając konta (a możesz to zrobić tylko na "szkoleniu", pod ich kontrolą), wysyłasz wnioski z ich linków partnerskich. Firmy te po prostu przystąpiły do programu partnerskiego i otrzymują prowizję za to, że ktoś z ich polecenia zakłada konto. Ty dostaniesz drobny procent całej sumy... Interes jest niewarty zachodu!

Ja poszłam na rozmowę, choć wcześniej poczytałam opinię na temat tej firmy i wiedziałam, że to oszuści. Poszłam jednak dla własnej satysfakcji i zapytałam pani prowadzącej, jaki to program partnerski. Od razu jej mina zrzedła, po czym powiedziała, że szefostwo firmy decyduje o strategii działania i ona nie może mi udzielić informacji... Także jeśli napotkacie ogłoszenie o podobnej treści, strzeżcie się z daleka! Szkoda waszego czasu i danych osobowych.

Podsumowanie

I znowu wyszedł mi długi wpis... Podsumowując, warto spróbować bycia tajemniczym klientem, ale na pewno nie jest to praca na całe życie. To raczej możliwość dorobienia, choć zapewne są bardziej rentowne zajęcia. Ja jednak cieszę się, że spróbowałam, bo miałam ochotę być w różnych ciekawych punktach usługowych i poznać ich funkcjonowanie od środka.

Jeśli macie jakieś pytania, pozostawcie je w komentarzu, a na pewno odpowiem.

Justyna

P.S. Jeśli ten tekst miał dla Ciebie wartość, udostępnij go swoim znajomym :) Polub też mój fanpage na facebooku.

środa, 5 października 2016

Podsumowanie września 2016

Dobry wieczór wszystkim!

Z maleńkim poślizgiem zapraszam na finansowe podsumowanie września. Był to miesiąc powakacyjny, miałam nadzieję, że odetchnę finansowo, ale jak na złość pojawiło się trochę nieplanowanych wydatków. Na szczęście dałam sobie z tym radę, a nawet pojawiły się dość wysokie oszczędności. To tylko pokazuje potencjał - mogłyby być jeszcze większe, gdyby nie nadprogramowe koszty.

Jak było we wrześniu? Jeśli chodzi o przychody, całkiem ciekawie:


Oprócz regularnego wynagrodzenia otrzymałam zapłatę za 2 dodatkowe zlecenia jako tajemniczy klient (w niektórych programach trzeba dość długo czekać na wypłatę). Sporo nazbierało się też z programów partnerskich, kilka osób założyło Konto Godne Polecenia w BZWBK z mojego linka (dziękuję!), a także kilku znajomych zdecydowało się na produkty finansowe z mojego polecenia. Oprócz tego 100 zł za polecenie koleżance konta w mBanku i 50 zł za polecenie konta Inteligo. Plus całkiem ładna sumka za odsetki.

Przejdźmy teraz do wydatków. Na pierwszy ogień opłaty:


Opłaty standardowe, przyszło nam rozliczenie prądu na całe 13,64 zł! Te żarówki energooszczędne działają cuda! Do tego telefon, aż jestem nieprzyzwyczajona do tak niskich rachunków...


Jedzenie pod kontrolą, poza tym na mieście. Na początku miesiąca założyłam sobie, że nie wydam na nie więcej niż 100 zł, ale pod koniec września były urodziny mojej dobrej koleżanki, więc wyciągnęłam ją na urodzinowe piwko z dodatkami :) Poza tym z moim chłopakiem ostatnio widujemy się głównie w weekendy i często nie mamy czasu albo chęci gotować, więc kończyło się to wyjściem gdzieś. To jest jeden z moich najsłabszych punktów, który ciągle się powtarza...


Po sierpniowym szaleństwie ubraniowym we wrześniu zerowy nakład na ubrania. Chemia i kosmetyki w miarę standardowo - po prostu kupiłam na bieżąco to, co się skończyło. Fryzjer - po raz kolejny grzywka.

I teraz kategoria koszmar. Przygotujcie się, zwłaszcza ci, którzy rozmyślają nad zakupem auta :)


Zacznę od tego, że niespodziewanie popsuła mi się pewna część, która uniemożliwiała używanie auta. Za część zastępczą i zamianę zapłaciłam 400 zł. Przed awarią zatankowałam moje auto na dość dużą kwotę, ale potem jeździłam samochodem pożyczonym, który też musiałam tankować. Zatem w związku z awarią wzrosły też wydatki na paliwo. Transport publiczny to weekendowy wyjazd pociągiem do mojego E. Do tego niestety parking (tu bym mogła sporo napisać o tym, że kto się spieszy ten 2 razy płaci...), opłata za autostradę i nowe wycieraczki do auta (poprzednie ledwo zbierały wodę). Idealne na obecne deszcze.

Powiem Wam, że wolałabym te 400 zł mieć na koncie niż wydać na naprawę, ale z drugiej strony auto jest mi niesamowicie przydatne i pozwala zaoszczędzić mnóstwo czasu. Niemniej, ryzyko, że coś się popsuje zawsze istnieje, zwłaszcza w 10-letnim samochodzie.


Co tam w Innych? Jak widać :) Znowu sporo na prezenty, choć w sumie nie planowałam ich na początku miesiąca, a wręcz myślałam, że trochę odetchnę w tej kategorii. A potem otrzymałam zaproszenia na 2 imprezki urodzinowe koleżanek, dodatkowo z wyprzedzeniem kupiłam prezent dla dzidziusia przyjaciółki, który wkrótce przyjdzie na świat i trochę drobiazgów dla ukochanej chrześnicy.

Wyposażenie domu to kosz na pranie, worki na śmieci, woreczki, papier do pieczenia i inne drobiazgi, które nie bardzo pasowały do innych kategorii. Drobiazgowością może się wydawać to, że zapisuję wydatki na reklamówki, ale powiem Wam, że od kiedy zaczęłam je zapisywać, łatwiej mi ten koszt redukować. Po prostu staram się pamiętać by zawsze mieć przy sobie torbę z materiału i nie wydawać bezsensownie pieniędzy na foliówki.

Jak myślicie, ile udało mi się zaoszczędzić we wrześniu? Zważywszy na awarię auta, uważam że i tak jest nieźle:


Mam nadzieję, że pozytywny trend będzie kontynuowany w kolejnych miesiącach. Finalne podsumowanie prezentuje się następująco:


Mimo niespodziewanych wydatków jestem z września zadowolona, mam nadzieję, że będę mogła oszczędzać takie same lub większe kwoty w przyszłych miesiącach. Życzę Wam fantastycznego października. Pamiętajcie proszę, że jest on miesiącem oszczędzania, zatem nie odkładajcie tego dłużej i ogarnijcie w końcu swoje finanse.

Powodzenia i do usłyszenia,
Justyna

P.S. Jeśli widzisz wartość w tym co robię, zachęcam Cię do polubienia mojego profilu facebookowego i udostępniania tych treści dalej!