środa, 18 stycznia 2017

FINANSOWE PODSUMOWANIE ROKU 2016

Cześć Kochani!

Dziękuję za Waszą cierpliwość - chwilę trwało aż sporządziłam podsumowanie roku 2016. Na szczęście jest już gotowe - zróbcie sobie kawę i zapraszam do lektury :)

No cóż, zacznę może od klasycznego podsumowania, takiego jak co miesiąc, tylko kwoty będą x12. Na końcu wpisu przeanalizuję moje postanowienia na 2016 i napiszę czy i w jakim stopniu udało mi się je zrealizować.

Dla tych, którzy zajrzeli po raz pierwszy: prezentowane niżej kwoty to zarobki i wydatki osoby przed 30-stką, pracującej na etacie w jednym z polskich miast, mieszkającej z koleżanką i okazyjnie wynajmującej mieszkanie, będącej w związku, posiadającej auto :)

Ciekawi Was, ile można zarobić w ciągu całego roku?


Jak widzicie, oprócz pensji z etatu, pojawiły się dodatkowe zlecenia, nie były to może kokosy, ale cieszę się, że spróbowałam czegoś więcej. Warte zauważenia są dochody z systemów partnerskich - niezła kwota niewielkim kosztem. Prezenty pieniężne dostawałam na urodziny, imieniny, święta, ale także bez okazji (w tych bez okazji przodowała Babcia). Cieszę się, że moje pieniądze nie leżały bezczynnie, ale "pracowały" (teraz już wiem, że mogły pracować więcej, ale w 2016 nie miałam wiedzy, którą mam dzisiaj i uważałam lokaty za jedyną opcję) - zarobiłam prawie 670 zł z odsetek. Majątek to może nie jest, ale pomyślcie, że ogromny procent Polaków trzyma swoje pieniądze na nieoprocentowanych ROR-ach!


Opłaty jakie ponosiłam w 2016 dały w sumie kwotę prawie 7 tysięcy złotych. Mieszkanie mimo wszystko wychodziło mi tanio. Uważam, że zmarnowałam mnóstwo pieniędzy płacąc abonament do T-Mobile (70 zł/m-c). Na szczęście od sierpnia jestem w nju mobile i obniżyłam rachunki o ponad 50%! 
Wydaje mi się, że prąd i gaz całkiem spoko, jak na sumę z całego roku w przeliczeniu na 1 osobę. 


W kategorii jedzenie suma końcowa nieco przeraża - okazuje się, że przejadłam w 2016 roku prawie 6,5 tysiąca złotych. O ile jeść trzeba i nie zamierzam oszczędzać na jedzeniu kosztem zdrowia, to taka kategoria słodyczy nieco kłuje w oczy i rodzi wyrzuty sumienia. Alkohol jako osobną podkategorię wydzieliłam gdzieś w trakcie roku, wcześniej wydatki na %% były ujęte w podkategorii jedzenie. Nie piję jednak dużo, więc kwota i tak nie byłaby wiele większa.


Wydałam ponad 2 tysiące na ubrania, co średnio miesięcznie daje kwotę prawie 190 zł. Uważam, że chemia i kosmetyki są na przyzwoitym poziomie, fryzjer bardzo nisko (głównie przez brak czasu), zdrowie na szczęście mi dopisywało i tylko okazyjnie musiałam kupować lekarstwa. Częściej wydawałam na suplementy uzupełniające dietę.


Pamiętacie mój wpis o tym, ile kosztuje roczne utrzymanie auta? On podsumowywał 12 pierwszych miesięcy posiadania samochodu, tutaj jest natomiast całkowity koszt poniesiony na auto w roku 2016. Kwota jest taka sobie - z jednej strony mogłabym mieć prawie 5 tysięcy więcej na koncie, ale z drugiej, stałabym na przystankach, dźwigała ciężkie siaty z zakupami na piechotę, cisnęła się w autobusach do rodziców (rzadko kiedy były miejsca siedzące), musiałabym za każdym razem fatygować mojego E. by do mnie przyjeżdżał, itp.

Tak naprawdę, decyzja o posiadaniu auta jest kwestią bardzo indywidualną. Ja osobiście przeżyłabym bez niego, choć zmarnowałabym dużo więcej czasu. Pomimo poniesionych wydatków, cieszę się, że stać mnie na ten komfort i że mogę sobie pozwolić na samochód. Choć jak widzicie, kosztów z tym związanych nie jest mało: ubezpieczenia, przeglądy, naprawy, opony, parkingi, drobiazgi takie jak wycieraczki, osłona na szybę i szereg innych potrzebnych przedmiotów. Myślałam, że wystarczy rozejrzeć się dookoła by uniknąć płatnych parkingów, ale często okazuje się to niemożliwe, zwłaszcza od chwili gdy w moim mieście rozszerzono strefę płatnego parkowania.

Kwota wydana na bilety PKP i autobusowe to w części koszty podróży służbowych, które zostały mi potem zwrócone przez pracodawcę. Spora jednak część tej kwoty to moje prywatne przejazdy po Polsce. Podobnie z komunikacją miejską - duża część to poruszanie się w ramach delegacji, ale nie raz jechałam transportem publicznym w swoim mieście :)

Przed nami kategoria Inne. O ile co miesiąc jakoś ona wyglądała, tak w podsumowaniu roku wygląda to jak worek ze wszystkim. Wiem, że nie wygląda to dobrze, ale nie chciałam już z tego powodu opóźniać publikacji. Dlatego uzbrojcie się w cierpliwość przy analizowaniu tej rozległej tabeli :)


Oczywiście to, co najbardziej się wyróżnia to Prezenty - ponad 5 tysięcy złotych... Dobrze jest zrobić sobie takie podsumowanie, bo to pokazuje skalę zjawiska. Okazuje się, że średnio miesięcznie wydawałam na prezenty nieco więcej, niż na mieszkanie. Zaraz za prezentami idą datki, czyli wsparcie różnych dzieł charytatywnych i kościelnych.

W podkategorii Wyjazdy prawie 1 tysiąc zł, ale to nie uwzględnia wakacji - na nie kwota poszła niestety z oszczędności. Tutaj zawarte są jakieś wyjazdy na weekend czy kilka dni. Przez cały rok gdzieś mi się zawieruszyły prawie 63 złote, a na reklamówki wydałam całe 2,64 zł. Nacięłam się też na opłaty bankowe, choć na szczęście niewielkie jak na 12 miesięcy :) Znacznie więcej na bankach zarobiłam!

Pewnie jesteście ogromnie ciekawi ile można zaoszczędzić w ciągu roku?


Mi udało się zaoszczędzić nieco ponad 17 tysięcy złotych. Jak widać, potencjał jest nawet większy, gdybym zredukowała niektóre wydatki, spokojnie osiągnęłabym pułap 20 tys. oszczędności. Wychodzę jednak z założenia, że trzeba mieć coś z życia, w przeciwnym razie łatwo stracić motywację do oszczędzania. Wychodzi na to, że średnie miesięczne oszczędności wynosiły 1434,49 zł, jednak najniższa kwota oszczędności to 425,89 zł (w styczniu), a najwyższa to 2352,38 zł (w październiku). Powiem Wam, że jestem zadowolona! 

Oszczędziłam 36,21% moich rocznych przychodów.

Całościowe podsumowanie prezentuje się następująco:


Dziękuję Wam za wsparcie, motywację, mnóstwo pozytywnych komentarzy. To bardzo dodaje energii i chęci do działania.

Zweryfikujmy teraz moje cele na 2016 rok.

 1. Zdobędę nowe kwalifikacje
Tutaj z czystym sumieniem mogę odhaczyć sukces :) Ukończyłam kurs rachunkowości oraz drugi, w nieco węższej specjalizacji, też z tematyki księgowo-podatkowej. Obydwa kursy bardzo dużo mi dały, gdziekolwiek się teraz nie obejrzę, wiedza księgowo-rachunkowa znajduje mnóstwo zastosowania w codziennym życiu (zwłaszcza podstawy, bo odchylenia od cen ewidencyjnych i wskaźnik narzutu odchyleń nieco mniej).


2. Ograniczę wydatki na słodycze i jedzenie na mieście
Cóż, jak pokazują liczby, w tym punkcie przegrałam z kretesem. O ile wyjść na miasto jakoś bardzo nie żałuję, bo trochę luksusu w życiu trzeba mieć, to słodycze są po prostu porażką, a ja w każdym miesiącu im ulegałam :/
Wiecie jednak, że nie w moim stylu jest płakanie nad rozlanym mlekiem, więc podnoszę głowę i idę dalej.


3. Zaoszczędzę 15 000 zł
Udało się i nie, choć szala zdecydowanie przechyla się w stronę sukcesu. Otóż odłożyłam w sumie 17 213,84 zł, co pokazało, że potrafię oszczędzać i przy względnie stałych dochodach będę w stanie szybko powiększać oszczędności. Jednak miałam w minionym roku takie wydatki, których nie pokryłam z bieżących środków, a sięgnęłam do oszczędności. Były to moje kursy (1580 zł) oraz wakacje (2350 zł), co zmniejszyło moje oszczędności o 3930 zł. Jak łatwo obliczyć, kończę rok z kwotą 12 283,84 .


4. Nie będę ruszać wypłaty przed rozpoczęciem nowego miesiąca
Pisałam Wam o moim brzydkim nawyku uszczypywania z wypłaty, która przyszła wcześniej, co kończyło się tym, że znaczynając nowy miesiąc już nie miałam części środków na niego przeznaczonych. Na szczęście udało mi się nad tym zapanować i w 2016 roku ani razu nie musiałam się w ten sposób ratować. Co by nie mówić, racjonalne planowanie i kontrolowanie budżetu bardzo pomaga!

Podsumowując, w 2016 roku działo się sporo, dużo nowych rzeczy się dowiedziałam i nauczyłam, ale czuję, że najlepsze jeszcze przede mną. Mam wrażenie, że rok 2017 będzie w moim życiu przełomowy :) Jest połowa stycznia, a ja mam w głowie tyle myśli i planów, że hej! Oczywiście będę się z Wami dzieliła tym, co u mnie słychać. Mam nadzieję, że oprócz oszczędzania wezmę się poważniej za inwestycje.

Zdradzę Wam, że dostałam również całkiem solidną podwyżkę, czekam z niecierpliwością, aż styczniowa wypłata zjawi się na moim koncie!

A jak Wam się udał poprzedni rok? Piszcie w komentarzach!



Gorące pozdrowienia,
Justyna

P.S. Niezmiennie zachęcam do śledzenia mojego fanpage'a na facebooku, a jeśli te treści są wartościowe, podaj je proszę dalej!


poniedziałek, 9 stycznia 2017

Podsumowanie grudnia 2016


Witam Was ciepło w ten zimowy wieczór i zapraszam na ostatnie już zaległe podsumowanie miesiąca. Jak mi poszło w grudniu? No cóż, nie ma się czym chwalić i sama nie jestem do końca zadowolona, ale obiecałam Wam pełną transparentność, więc pokażę wszystko tak, jak było.

Dochody całkiem całkiem...


Oprócz standardowego wynagrodzenia otrzymałam prawie 500 zł za zaległe nadgodziny (co jest u mnie rzadkością). 300 zł otrzymałam w formie prezentów świątecznych. W bardzo prosty sposób zarobiłam również 30 zł na promocjach bankowych: 10 zł w Inteligo za zrobienie 2 przelewów na telefon, oraz 20 zł w BZ WBK za płatności BLIKiem :) Niby tylko 3 dyszki, ale praktycznie żadnym kosztem.



Co mnie cieszy to to, że każdego miesiąca mam o kilka złotych więcej z tytułu odsetek. To w sumie logiczne, im więcej kapitału, tym większe zyski z jego lokowania, choć muszę przyznać, że większość dostępnych na rynku lokat (tych korzystniejszych) już wykorzystałam, teraz trzeba wykazać się pewną kreatywnością w szukaniu okazji :)

Opłaty w grudniu praktycznie za wszystko (poza wodą), na szczęście w rozsądnych kwotach.


Jestem zadowolona z wydatków na jedzenie, choć to chyba święta i wałówka od mamy obniżyły mi wydatki w tej kategorii :) 


W grudniu zaszalałam z ubraniami, ale doszłam do wniosku, że naprawdę stoję pod ścianą i naprawdę nie mam w co się ubrać :) Nie są to wymysły ale obiektywne stwierdzenie. Uzupełniłam zatem garderobę, do tego kupiłam sukienkę na wesele w styczniu. Chemia i kosmetyki na niskim poziomie.


W kategorii Auto niewiele się działo, najwięcej wydałam na paliwo. Żadnych dodatkowych wyjazdów PKP, więc i koszty w miarę. 


Ok, do tego etapu bylo całkiem w porządku, ale teraz czas na chwilę prawdy.

Na prezenty w grudniu wydałam astronomiczną kwotę 1414,50 PLN. Nie były to tylko prezenty świąteczne. Oprócz prezentów gwiazdkowych wypadły mi dwie imprezy urodzinowe koleżanek, jedne odwiedziny u noworodka (kupiłam dość drogi prezent, który miał być prezentem składkowym z drugą koleżanką, jednak ta finalnie nie przyszła), oprócz tego wsparłam akcję Szlachetna Paczka i kupiłam kwiaty dla odchodzącej z pracy koleżanki. 

Kategoria Datki to wsparcie różnych dzieł charytatywnych i kościelnych. Grudzień obfitował w akcje, które chciałam wspomóc i nie żałuję :)


Prawie 400 zł zainwestowałam w swój rozwój - szkolenie, które odbędzie się w styczniu, oraz jedno spotkanie o inwestowaniu, które już się odbyło i było niesamowicie inspirujące. Akurat na rozwój nie zamierzam szczędzić pieniędzy choć grudzień i tak był dość napięty. Jak na złość, do tego wszystkiego zepsuła mi się suszarka do włosów i musiałam pilnie kupić nową.


Ile wobec tego zaoszczędziłam pieniędzy? No cóż, to prawie najgorszy miesiąc pod względem oszczędności:


Jak dotąd, mniej zaoszczędziłam tylko w styczniu, choć jeśli brać pod uwagę stosunek przychodów do oszczędności, to w styczniu odłożyłam 14,58% swoich przychodów, a w grudniu 13,27%, co by oznaczało, że grudzień był pod tym względem najgorszy. Niemniej, nie mam w zwyczaju płakać nad rozlanym mlekiem, wolę się podnieść i zwiększyć starania w przyszłości.

Finalne podsumowanie grudnia wygląda następująco:


Dużo wydałam, niewiele oszczędziłam, jest sporo do poprawy na przyszłość. Cieszę się, że powoli wychodzę z zaległości blogowych, bo chcę do Was pisać już o bieżących sprawach. Wkrótce dodam podsumowanie minionego roku i przejrzę swoje postanowienia na 2016 :)

Na koniec mam do Was jedno ważne pytanie.
Czy te podsumowania miesiąca są dla Was użyteczne? Czy chcecie bym kontynuowała cykl w 2017?
Dajcie proszę znać jak to wygląda z Waszej perspektywy. Dziękuję za każdą uwagę.

Cudownego tygodnia pełnego radości i inspiracji!
Justyna

 P.S. Aby być na bieżąco, polub też mój fanpage na facebooku!

piątek, 6 stycznia 2017

Podsumowanie listopada 2016

Cześć Kochani!

Witam Was w nowym roku. Z dużym opóźnieniem publikuję podsumowanie listopada, niebawem pojawi się podsumowanie grudnia. Dopiero po nich będę publikowała wpisy dotyczące tego roku.



Zatem nie przedłużajmy :)
Dochody w listopadzie prezentowały się dość interesująco:


Oprócz wynagrodzenia z pracy wpadło mi kilkadziesiąt złotych z programów partnerskich, a także aż 400 zł od babci, które uratowały mój budżet.

Opłaty podwyższone o rachunek za wodę:


Jedzenie w miarę ok, jedynie na mieście podwyższone, gdyż w czasie długiego listopadowego weekendu wyjechaliśmy i żywiliśmy się poza domem.


W listopadzie kupiłam koszulę, baleriny do pracy, a także uzupełniłam kosmetyki. Dodatkowo, pierwszy raz w życiu pofarbowałam włosy (i ścięłam), stąd wyższa kwota za wizytę u fryzjera.


W sekcji Auto / Transport spora kwota to tankowanie oraz bilety PKP - wyjazd na długi weekend. Poza tym drobiazgi takie jak wymiana opon, osłona na szybę, myjnia czy parking.


Jedna z najdroższych kategorii zawiera m.in. nocleg podczas weekendowego wyjazdu, nocleg po weselu, prezent weselny dla znajomych, prezent urodzinowy dla koleżanki oraz część prezentów świątecznych, a także telefon, który byłam zmuszona w końcu zakupić.


Ile w takim razie udało mi się zaoszczędzić? W porównaniu do poprzednich miesięcy bardzo niewiele, ale jak porównam to do grudnia, to oszczędności listopadowe wydają się całkiem w porządku.


Podsumowanie końcowe nie wygląda może najlepiej, miałam bardziej owocne miesiące w 2016 roku, niemniej, miałam sporo wydatków, zwłaszcza wesele i telefon. Najważniejsze, że wciąż jestem na plus.


Postaram się w najbliższym czasie dodać posumowanie grudnia i zamknąć rok 2016 na blogu. Nie mogę się doczekać, aż opowiem Wam o tym, co się będzie działo w 2017!!!

Szczęśliwego nowego roku i do "usłyszenia" wkrótce.
Justyna