Cześć Kochani!
Dziękuję za Waszą cierpliwość - chwilę trwało aż sporządziłam podsumowanie roku 2016. Na szczęście jest już gotowe - zróbcie sobie kawę i zapraszam do lektury :)
No cóż, zacznę może od klasycznego podsumowania, takiego jak co miesiąc, tylko kwoty będą x12. Na końcu wpisu przeanalizuję moje postanowienia na 2016 i napiszę czy i w jakim stopniu udało mi się je zrealizować.
Dla tych, którzy zajrzeli po raz pierwszy: prezentowane niżej kwoty to zarobki i wydatki osoby przed 30-stką, pracującej na etacie w jednym z polskich miast, mieszkającej z koleżanką i okazyjnie wynajmującej mieszkanie, będącej w związku, posiadającej auto :)
Ciekawi Was, ile można zarobić w ciągu całego roku?
Jak widzicie, oprócz pensji z etatu, pojawiły się dodatkowe zlecenia, nie były to może kokosy, ale cieszę się, że spróbowałam czegoś więcej. Warte zauważenia są dochody z systemów partnerskich - niezła kwota niewielkim kosztem. Prezenty pieniężne dostawałam na urodziny, imieniny, święta, ale także bez okazji (w tych bez okazji przodowała Babcia). Cieszę się, że moje pieniądze nie leżały bezczynnie, ale "pracowały" (teraz już wiem, że mogły pracować więcej, ale w 2016 nie miałam wiedzy, którą mam dzisiaj i uważałam lokaty za jedyną opcję) - zarobiłam prawie 670 zł z odsetek. Majątek to może nie jest, ale pomyślcie, że ogromny procent Polaków trzyma swoje pieniądze na nieoprocentowanych ROR-ach!
Opłaty jakie ponosiłam w 2016 dały w sumie kwotę prawie 7 tysięcy złotych. Mieszkanie mimo wszystko wychodziło mi tanio. Uważam, że zmarnowałam mnóstwo pieniędzy płacąc abonament do T-Mobile (70 zł/m-c). Na szczęście od sierpnia jestem w nju mobile i obniżyłam rachunki o ponad 50%!
Wydaje mi się, że prąd i gaz całkiem spoko, jak na sumę z całego roku w przeliczeniu na 1 osobę.
W kategorii jedzenie suma końcowa nieco przeraża - okazuje się, że przejadłam w 2016 roku prawie 6,5 tysiąca złotych. O ile jeść trzeba i nie zamierzam oszczędzać na jedzeniu kosztem zdrowia, to taka kategoria słodyczy nieco kłuje w oczy i rodzi wyrzuty sumienia. Alkohol jako osobną podkategorię wydzieliłam gdzieś w trakcie roku, wcześniej wydatki na %% były ujęte w podkategorii jedzenie. Nie piję jednak dużo, więc kwota i tak nie byłaby wiele większa.
Wydałam ponad 2 tysiące na ubrania, co średnio miesięcznie daje kwotę prawie 190 zł. Uważam, że chemia i kosmetyki są na przyzwoitym poziomie, fryzjer bardzo nisko (głównie przez brak czasu), zdrowie na szczęście mi dopisywało i tylko okazyjnie musiałam kupować lekarstwa. Częściej wydawałam na suplementy uzupełniające dietę.
Pamiętacie mój wpis o tym, ile kosztuje roczne utrzymanie auta? On podsumowywał 12 pierwszych miesięcy posiadania samochodu, tutaj jest natomiast całkowity koszt poniesiony na auto w roku 2016. Kwota jest taka sobie - z jednej strony mogłabym mieć prawie 5 tysięcy więcej na koncie, ale z drugiej, stałabym na przystankach, dźwigała ciężkie siaty z zakupami na piechotę, cisnęła się w autobusach do rodziców (rzadko kiedy były miejsca siedzące), musiałabym za każdym razem fatygować mojego E. by do mnie przyjeżdżał, itp.
Tak naprawdę, decyzja o posiadaniu auta jest kwestią bardzo indywidualną. Ja osobiście przeżyłabym bez niego, choć zmarnowałabym dużo więcej czasu. Pomimo poniesionych wydatków, cieszę się, że stać mnie na ten komfort i że mogę sobie pozwolić na samochód. Choć jak widzicie, kosztów z tym związanych nie jest mało: ubezpieczenia, przeglądy, naprawy, opony, parkingi, drobiazgi takie jak wycieraczki, osłona na szybę i szereg innych potrzebnych przedmiotów. Myślałam, że wystarczy rozejrzeć się dookoła by uniknąć płatnych parkingów, ale często okazuje się to niemożliwe, zwłaszcza od chwili gdy w moim mieście rozszerzono strefę płatnego parkowania.
Kwota wydana na bilety PKP i autobusowe to w części koszty podróży służbowych, które zostały mi potem zwrócone przez pracodawcę. Spora jednak część tej kwoty to moje prywatne przejazdy po Polsce. Podobnie z komunikacją miejską - duża część to poruszanie się w ramach delegacji, ale nie raz jechałam transportem publicznym w swoim mieście :)
Przed nami kategoria Inne. O ile co miesiąc jakoś ona wyglądała, tak w podsumowaniu roku wygląda to jak worek ze wszystkim. Wiem, że nie wygląda to dobrze, ale nie chciałam już z tego powodu opóźniać publikacji. Dlatego uzbrojcie się w cierpliwość przy analizowaniu tej rozległej tabeli :)
Oczywiście to, co najbardziej się wyróżnia to Prezenty - ponad 5 tysięcy złotych... Dobrze jest zrobić sobie takie podsumowanie, bo to pokazuje skalę zjawiska. Okazuje się, że średnio miesięcznie wydawałam na prezenty nieco więcej, niż na mieszkanie. Zaraz za prezentami idą datki, czyli wsparcie różnych dzieł charytatywnych i kościelnych.
W podkategorii Wyjazdy prawie 1 tysiąc zł, ale to nie uwzględnia wakacji - na nie kwota poszła niestety z oszczędności. Tutaj zawarte są jakieś wyjazdy na weekend czy kilka dni. Przez cały rok gdzieś mi się zawieruszyły prawie 63 złote, a na reklamówki wydałam całe 2,64 zł. Nacięłam się też na opłaty bankowe, choć na szczęście niewielkie jak na 12 miesięcy :) Znacznie więcej na bankach zarobiłam!
Pewnie jesteście ogromnie ciekawi ile można zaoszczędzić w ciągu roku?
Mi udało się zaoszczędzić nieco ponad 17 tysięcy złotych. Jak widać, potencjał jest nawet większy, gdybym zredukowała niektóre wydatki, spokojnie osiągnęłabym pułap 20 tys. oszczędności. Wychodzę jednak z założenia, że trzeba mieć coś z życia, w przeciwnym razie łatwo stracić motywację do oszczędzania. Wychodzi na to, że średnie miesięczne oszczędności wynosiły 1434,49 zł, jednak najniższa kwota oszczędności to 425,89 zł (w styczniu), a najwyższa to 2352,38 zł (w październiku). Powiem Wam, że jestem zadowolona!
Oszczędziłam 36,21% moich rocznych przychodów.
Całościowe podsumowanie prezentuje się następująco:
Dziękuję Wam za wsparcie, motywację, mnóstwo pozytywnych komentarzy. To bardzo dodaje energii i chęci do działania.
Zweryfikujmy teraz moje cele na 2016 rok.
1. Zdobędę nowe kwalifikacje
Tutaj z czystym sumieniem mogę odhaczyć sukces :) Ukończyłam kurs rachunkowości oraz drugi, w nieco węższej specjalizacji, też z tematyki księgowo-podatkowej. Obydwa kursy bardzo dużo mi dały, gdziekolwiek się teraz nie obejrzę, wiedza księgowo-rachunkowa znajduje mnóstwo zastosowania w codziennym życiu (zwłaszcza podstawy, bo odchylenia od cen ewidencyjnych i wskaźnik narzutu odchyleń nieco mniej).
Zweryfikujmy teraz moje cele na 2016 rok.
1. Zdobędę nowe kwalifikacje
Tutaj z czystym sumieniem mogę odhaczyć sukces :) Ukończyłam kurs rachunkowości oraz drugi, w nieco węższej specjalizacji, też z tematyki księgowo-podatkowej. Obydwa kursy bardzo dużo mi dały, gdziekolwiek się teraz nie obejrzę, wiedza księgowo-rachunkowa znajduje mnóstwo zastosowania w codziennym życiu (zwłaszcza podstawy, bo odchylenia od cen ewidencyjnych i wskaźnik narzutu odchyleń nieco mniej).
2. Ograniczę wydatki na słodycze i jedzenie na mieście
Cóż, jak pokazują liczby, w tym punkcie przegrałam z kretesem. O ile wyjść na miasto jakoś bardzo nie żałuję, bo trochę luksusu w życiu trzeba mieć, to słodycze są po prostu porażką, a ja w każdym miesiącu im ulegałam :/
Wiecie jednak, że nie w moim stylu jest płakanie nad rozlanym mlekiem, więc podnoszę głowę i idę dalej.
3. Zaoszczędzę 15 000 zł
Udało się i nie, choć szala zdecydowanie przechyla się w stronę sukcesu. Otóż odłożyłam w sumie 17 213,84 zł, co pokazało, że potrafię oszczędzać i przy względnie stałych dochodach będę w stanie szybko powiększać oszczędności. Jednak miałam w minionym roku takie wydatki, których nie pokryłam z bieżących środków, a sięgnęłam do oszczędności. Były to moje kursy (1580 zł) oraz wakacje (2350 zł), co zmniejszyło moje oszczędności o 3930 zł. Jak łatwo obliczyć, kończę rok z kwotą 12 283,84 zł.
4. Nie będę ruszać wypłaty przed rozpoczęciem nowego miesiąca
Pisałam Wam o moim brzydkim nawyku uszczypywania z wypłaty, która przyszła wcześniej, co kończyło się tym, że znaczynając nowy miesiąc już nie miałam części środków na niego przeznaczonych. Na szczęście udało mi się nad tym zapanować i w 2016 roku ani razu nie musiałam się w ten sposób ratować. Co by nie mówić, racjonalne planowanie i kontrolowanie budżetu bardzo pomaga!
Podsumowując, w 2016 roku działo się sporo, dużo nowych rzeczy się dowiedziałam i nauczyłam, ale czuję, że najlepsze jeszcze przede mną. Mam wrażenie, że rok 2017 będzie w moim życiu przełomowy :) Jest połowa stycznia, a ja mam w głowie tyle myśli i planów, że hej! Oczywiście będę się z Wami dzieliła tym, co u mnie słychać. Mam nadzieję, że oprócz oszczędzania wezmę się poważniej za inwestycje.
Zdradzę Wam, że dostałam również całkiem solidną podwyżkę, czekam z niecierpliwością, aż styczniowa wypłata zjawi się na moim koncie!
A jak Wam się udał poprzedni rok? Piszcie w komentarzach!
Gorące pozdrowienia,
Justyna
P.S. Niezmiennie zachęcam do śledzenia mojego fanpage'a na facebooku, a jeśli te treści są wartościowe, podaj je proszę dalej!